Koncepcja Turkusowych Organizacji nie jest już nowym pojęciem, jednak w kontekście tego, o czym ostatnio piszę i czym się zajmuję, czyli poznania swoich współpracowników oraz ludzi, którymi się zarządza dzięki pomocy DISC D3 (TEAMS/VALUES/BAI), nabiera jeszcze głębszego sensu.

Wzajemnie poznanie siebie w miejscu pracy, w miejscu, w którym przebywamy drugą część naszego życia – tego, w jaki sposób się ze sobą komunikujemy, jakie wartości są dla nas najważniejsze, co powinno być spełnione, żebyśmy czuli niezmienny żar i radość z działania oraz to, w jaki sposób lubimy pracować, pomaga i ułatwia wprowadzenie turkusowej samoorganizacji.  

Zastanówmy się, w jaki sposób tak specyficzny model organizowania pracy w firmie lub instytucji, pozwala osiągać ponadprzeciętną skuteczność, w tym także biznesową?

Turkusowe organizacje odrzucają przecież nienaruszalne zasady korporacyjnego porządku. Jako cel główny przyjmują bowiem nie zysk, lecz zmienianie świata na lepsze, a w tym zmienianie na lepsze własnego miejsca pracy. Jako system motywacyjny wprowadzają poczucie satysfakcji każdego pracownika z tego jaki jest, co robi i w jak sposób to robi. To między innymi właśnie te trzy elementy stają się siłą rozpędową. Prócz tego budują poczucie wspólnoty oparte na zaufaniu, bezpieczeństwie, zaangażowaniu, poczuciu odpowiedzialności i partnerstwie, które przekłada się na dbałość o wyniki. W ten sposób nie ma wyścigu szczurów, lecz współzawodnictwo oparte na współpracy. Co ciekawe zarządzanie nie opiera się o wydawanie poleceń i kontrolę wykonania zleconych zadań, lecz na samoorganizacji zespołów. Ludzie, którzy mają świadomość swoich mocnych stron i własnych ograniczeń, sami rozdzielają po między siebie zadania, w których czują się najlepiej i sami odpowiedzialnie dbają o ich realizację. W firmie turkusowej nikogo nie trzeba pilnować, by pracował. Nikogo nie trzeba także oceniać, ani też zaganiać do pracy. Rezygnuje się z hierarchicznej struktury kierowniczej na rzecz sieciowej struktury procesowej. W konsekwencji nikt nie tłumaczy się, że to nie należy do jego obowiązków, albo, że to nie on miał wykonać dane zadanie. Kierownicy przestają pełnić rolę nadzorców, a stają się liderami idei, coachami, mentorami i moderatorami debat.

Myślę sobie, że w kontekście tego, wprowadzenie do swojej organizacji czy firmy modelu turkusowego, świadczy o ogromnym zaufaniu do ludzi, ale przede wszystkim do siebie. Dlaczego? Ponieważ skoro tych, a nie innych ludzie zrekrutowałam do swojego zespołu, to znaczy, że to ja im zaufałam, że to ja zauważyłam ich potencjał i z nimi chcę pracować. To właśnie z nimi chcę płynąć dalej, choćby nie wiem co się zadziało po drodze. Pojawia się więc kolejny argument za tym, że turkusowa organizacja, to także przywództwo oparte na byciu autentycznym liderem, na zaufaniu, odwadze i na chęci zmieniania świata. To tworzenie kultury organizacyjnej na nowo, która opierać się będzie na wartościach wszystkich w niej zatrudnionych, a nie jedynie na chęci zysku. Zysk i tak przyjdzie, ale nie będzie celem samym w sobie. Kolejną zmianą, jak pisałam, jest praca na mocnych stronach zespołu. To tak jak w coachingu, zamiast skupiać się na słabych stronach poszczególnych osób i pracować nad ich eliminacją, osoby zarządzające w turkusowych organizacjach, dążą do poznania tego, do czego każdy z nas ma predyspozycje. Jak już wiedzą, to wspólnie z zespołem organizują pracę w taki sposób, aby maksymalnie wykorzystywać silne strony poszczególnych osób. Chodzi w tym o to, żeby praca nie była nieprzyjemna. Ona ma sprawiać autentyczną radość, FAN. Jeśli rzeczywiście to, co robimy sprawia nam przyjemność i daje dużo satysfakcji, to sami przyznacie, że przynosi również niesamowite rezultaty. Stąd też turkusowe firmy osiągają na ogół znakomite wyniki

Rozumiem też, że nie wszystkie organizacje są na to gotowe, ale tak bywało i jest często, gdy pojawia się coś nowego, co burzy i przewraca dotychczasowe schematy. Zwykle obserwuje się taką nowość z pewnego bezpiecznego dystansu, choćby po to, by zdobyć informacje i samemu wyrobić sobie zdanie.

Zdaję też sobie sprawę, że niektóre firmy nie będą chciały tego zrobić z powodów bardzo prozaicznych. Niektórzy wolą zarządzanie ludźmi przez strach. Wolą mieć kontrolę nad wszystkim i nad wszystkimi. Być może wynika to z własnych lęków i obaw, a może z poczucia utraty kontroli. Jednak te, które odważą się i zechcą wprowadzić turkusową samoorganizację do swoich firm, zapewne będą prekursorami i zmienią świat. Najpierw będzie to zmiana, która przełoży się na świat swoich zarządów, potem pracowników, następnie całych zespołów, a wreszcie przełoży się to na świat klientów. Będzie to kompleksowa transformacja od wewnątrz do zewnątrz. Bo w świecie, w którym nowoczesne technologie wyparły człowieczeństwo, zatęskniliśmy za połączeniem serca i rozumu. Osobiście bardzo się cieszę, że rośnie w świecie biznesu świadomość w kierunku empatii, wrażliwości i autentyczności. Ludzie wyznający te wartości są naprawdę niezwykle skuteczni i efektywni, bo stawiają na wspólnotę. Szkoda tylko, że jeszcze niektórzy boją się tacy być, boją się okazać „swoje serce”. Dlatego Świat potrzebuje odważnych liderów zmian, którzy nie będą bali się korzystać z empatii, wrażliwości i autentyczności.

No więc jak, jesteście gotowi na zmiany?

To co, zmieniamy świat? 🙂