Niedawno usłyszałam podczas rozmowy, że z niewolnika nie zrobi si,e pracownika i to zainspirowało mnie do napisania tego artykułu.

Rozważenia nad relacją pracownik-pracodawca: Niewolnik vs. Pracownik

W moim wieloletnim doświadczeniu zawodowym zawsze obserwowałam i analizowałam dynamikę między pracownikiem a pracodawcą. Jedną z kluczowych obserwacji, jaką poczyniłam, jest to, że z “niewolnika” nie można uczynić zadowolonego pracownika, a w efekcie nie będziemy mieć pracownika, który jest skuteczny i efektywny na swoim stanowisku.

Analiza początków

Gdy usłyszałam to powiedzenie, to zaczęłam zastanawiać się, jakie ja miałam doświadczenia w tym zakresie? Czy kiedykolwiek czułam się jak “niewolnik”? I z całą stanowczością oraz radością stwierdzam, że miałam to szczęście, że w żadnej organizacji, ani na żadnym stanowisku nie miałam poczucia, że MUSZĘ coś robić, że KTOŚ MI COŚ KAŻE, że jestem ZMUSZONA do wykonywania zadań, których nie czuje i nie lubię. Jednak nie byłabym w pełni szczera, gdybym powiedziała, że nie zauważyłam, iż byli tacy pracownicy, którzy starali się spełnić wszelkie oczekiwania, często z trudnością i wręcz z odrazą. Widziałam, jak to obciążenie wpływało negatywnie na ich efektywność i zadowolenie z pracy. Dziś już wiem, z czego to wynikało, ale po kolei.

Wyciągnięcie wniosków z obserwacji

Diagnozując różne sytuacje jako pracownik, konsultant zewnętrzny lub trener biznesu, zrozumiałam, że bycie “niewolnikiem” nie prowadzi do sukcesu ani satysfakcji zawodowej. Jest drogą wprost do wypalenia, braku satysfakcji z wykonywanej pracy, a w rezultacie może być powodem osłabionego nastroju lub wręcz depresji. Uświadomiłam też sobie, że wartości osobiste nie powinny być negowane przez cele i chęci związane z osiągnięciami zawodowymi. Praca zajmuje nam dosłownie połowę, naszego życia, a więc powinniśmy zadbać, aby ta praca dawała nam fun, aby przynosiła nam radość i zadowolenie.

Istota równowagi

Transformacja “niewolnika” w pracownika wymaga znalezienia równowagi między ambicją a dobrym samopoczuciem. Zrozumienie własnej wartości oraz wyrobienia w sobie umiejętności stawiania granic. Kluczowe jest też uświadomienie sobie, czy tą konkretną pracę i w tej konkretnej firmie chcę wykonywać? Czy to jest moje miejsce na ziemi? Czy wartości tej firmy są zgodne z moimi wewnętrznymi wartościami? Czy ja daje to, co mam najlepszego i czy w zamian otrzymuję także to, co dla mnie przedstawia wartość? Odpowiedzi na te pytania są kluczowe. I w tym kontekście słowa Konfucjusza, które są mi bardzo bliskie, nabierają jeszcze głębszego sensu: “znajdź zajęcie, które kochasz, uczyń z niego pracę, a nigdy nie będziesz musiał/a pracować”.

Ewolucja roli szefa – przywódcy

W miarę jak diagnozowałam i analizowałam te sytuacje, moja rola jako lidera, koordynatora, dyrektora czy prezesa ewoluowała. Zaryzykuję tu śmiałym stwierdzeniem, że nauczyłam się, czerpiąc także z porażek, i stałam się przewodnikiem, który nie tylko inspiruje do doskonałości, ale również szanuje i troszczy się o zadowolenie pracowników, o to aby rozbudzić w nich motywację do działania i pokazać inną perspektywę. Bo nie ma złej firmy, nie ma złych ludzi. Aby to dostrzec, musi nastąpić w nas samych zmiana, a każda zmiana zaczyna się od małego kroku i od nas samych.

Sukces dzięki strategii

W chwili obecnej moja strategia koncentruje się na budowaniu zaangażowanego, produktywnego i zadowolonego zespołu. To tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że z “niewolnika” nie zrobi się efektywnego pracownika, lecz jedynie nieszczęśliwego, zdemotywowanego człowieka, który nic dobrego nie zapamięta i nie wyniesie żadnej nauki dla siebie na przyszłość. Żeby mieć pracownika marzeń, który swoją organizację postrzega jak pracę marzeń, wystarczy tak niewiele, wystarczy wierzyć, ufać i dawać uprawnienia, a potem monitorować, wspierać, motywować, doceniać, chwalić i wyznaczać inspirujące cele. Tak wiele i tak niewiele zarazem.

Wnioski i perspektywa przyszłości

Wnioski z mojego doświadczenia stały się fundamentem dla mnie i mojego zespołu. Wierzę, że uczący się stale pracownik, którego wspieramy i rozwijamy lub dajemy mu przestrzeń do rozwoju, dla którego jesteśmy prawdziwym mentorem, prowadzi go do sukcesu zawodowego.

Moja historia dowodzi, że każdy pracownik zasługuje na szacunek, wolność i szansę na rozwój. Z “niewolnika” nie zrobisz pracownika, ale możesz stworzyć silnego i zmotywowanego członka zespołu. To przekonanie nadal będzie przyświecało i kształtowało moją ścieżkę zawodową.