Z osiąganiem dalekosiężnych celów rzecz miewa się tak, że zwykle ma się przed sobą bardzo długą drogę.

I wtedy pojawia się myśl: „jak bardzo długa czeka mnie droga do osiągnięcia celu”.

Wówczas może pojawić się zwątpienie, a w kolejnej fazie także wymówki. Może pojawić się też coś wręcz odwrotnego. Skoro droga do osiągnięcia celu jest taka długa, to „trzeba się spieszyć, aby zdążyć”. No i wtedy zaczynasz się spieszyć. Śpieszysz się w rezultacie coraz bardziej i bardziej i jeszcze bardziej. Ponieważ pośpiech nie jest dobrym doradcą, to zwykle w pewnym momencie spostrzegasz, że tej drogi wcale nie ubywa, a wręcz przeciwnie, ona tak jakby się wydłuża. Wówczas zaczynasz się śpieszyć jeszcze szybciej, aż w końcu rozpoczynasz bieg, a tu pojawia się ogarniający lęk.

I wtedy często przychodzi zwątpienie, a co gorsza możesz dojść  do wniosku, że masz zadyszkę, że już brakuje Ci sił i że nie możesz zrobić nic więcej. Ta droga, którą ciągle masz przed sobą nic się nie zmniejszyła.

Dlatego zachęcam, abyś nie myślał od razu o całej drodze. Raczej pomyśl o pierwszym i kolejnym – najbliższym, najmniejszym wręcz  kroku, o następnym oddechu. I tak po kolei o następnym i znów o następnym i znów o kolejnym …

Wówczas nie ma obawy, lęku, strachu przed tym, że nie zdążysz, że za daleko, że za wielkie kroki. Wtedy w efekcie odczujesz radość, fun z tego, że to co robisz, robisz dobrze.

Do tego zachęcam moich Klientów, którzy zgłaszają się na coaching, na wspólną wędrówkę do osiągnięcia swojego celu.  

W pewnym momencie, nagle, zupełnie niespodziewanie, dostrzegasz, że krok po kroku pokonałeś całą drogę i że ta cała droga nie była wcale taka długa i taka nużąca, a już na pewno nie taka straszna.

Szedłeś bowiem swoim krokiem, w swoim tempie i dlatego nie zauważyłaś nawet jak i kiedy ją przeszedłeś, dotarłeś do mety, osiągnąłeś swój własny cel.

I w osiąganiu własnych celów jest to naprawdę niesłychanie ważne!